Full resolution (JPEG) - On this page / på denna sida - VI
<< prev. page << föreg. sida << >> nästa sida >> next page >>
Below is the raw OCR text
from the above scanned image.
Do you see an error? Proofread the page now!
Här nedan syns maskintolkade texten från faksimilbilden ovan.
Ser du något fel? Korrekturläs sidan nu!
This page has never been proofread. / Denna sida har aldrig korrekturlästs.
ROZDZIAŁ VI.
Nazajutrz rano Nagel zbudził się w błogim,
radosnym nastroju. Leżał w łóżku i zdawało mu
się, że sufit pokoju wznosi się coraz wyżej i wyżej
w nieskończoność i ginie w bezkresnym lazurze.
Miał wrażenie, że spoczywa na zielonej trawie,
pieszczonej ciepłym słodkim tchnieniem wietrzyka.
W pokoju brzęczały muchy. Był ciepły, letni po-
ranek.
Ubrał się szybko, wybiegł z hotelu bez śŚnia-
dania i błąkał się po mieście. Była jedenasta.
Ze wszystkich domów dochodziły dźwięki for-
tepianu. Przez otwarte okna wydzierały się najróż-
norodniejsze melodje; wtórowało im przeciągłe wy-
cie stojącego na ulicy szczeniaka. Dusza Nagla
promieniała. Mimowoli zanucił półgłosem, a gdy
przechodził obok jakiegoś staruszka, skorzystał
z okazji i wetknął mu szylinga.
Doszedł do białej dużej kamienicy. Wtym
na drugim piętrze otwiera się okno. Biała, szczu-
pła rączka zakłada haczyk. Firanka jeszcze się
porusza, rączka leży na haczyku. Nagel czuje,
że ktoś mu się przygląda z za firanki. Zatrzymuje
się i patrzy w górę. Stoi tak bez ruchu przeszło
69
<< prev. page << föreg. sida << >> nästa sida >> next page >>